RADEK BASZUK

TAK TO WIDZĘ...

28 grudnia 2017
NA CZERWONO I WĘŻYKIEM

"Kiedy przywódcy dają negatywny przykład, profesjonaliści tym bardziej muszą być sprawiedliwi. Trudno złamać państwo prawa bez wysługiwania się prawnikami; trudno doprowadzać do pokazowych procesów bez wysługiwania się sędziami" (Timothy David Snyder, Dwadzieścia przykazań wolnych ludzi).

Na wrześniowym posiedzeniu Naczelnej Rady Adwokackiej Rzecznik Dyscyplinarny Adwokatury i Prezes Wyższego Sądu Dyscyplinarnego poddali krytyce uchwałę z 14 września 2017r. (I KZP 9/17), w której siedmiu sędziów Sądu Najwyższego stwierdziło, że przepisy Kodeksu postępowania karnego regulujące instytucję tzw. skargi na wyrok sądu odwoławczego, uchylający wyrok sądu pierwszej instancji i przekazujący sprawę do ponownego rozpoznania, znajdują odpowiednie zastosowanie w postępowaniu dyscyplinarnym.

 

Uchwałę uznano za „niekorzystną dla adwokatury”. „To znacznie przedłuży postępowanie”. „Walczymy o to, aby sprawy się nie przedawniały, a tu strona dostaje kolejny argument do wydłużania postępowania”.

 

Zapewne nie byłoby warto o tym pisać, gdyby nie to, że żaden z kilkudziesięciu uczestników jakby nie było poważnego chyba gremium, nie zauważył, a jeśli zauważył, to nie uznał za konieczne zwrócić uwagę na kompromitującą absurdalność tego poglądu.

 

O co chodzi? W największym skrócie, od 1 lipca 2015r. (tak, tak … to już przeszło dwa lata) funkcjonuje w procedurze karnej regulującej postępowanie odwoławcze przepis (art. 437 §2), zgodnie z którym sąd odwoławczy władny jest uchylić orzeczenie sądu pierwszej instancji i przekazać sprawę do ponownego rozpoznania wyłącznie w wypadku (1) zaistnienia bezwzględnych przyczyn odwoławczych, (2) konieczności zastosowania reguły "ne peius" oraz (3) gdy zachodzi konieczność przeprowadzenia na nowo przewodu w całości. Od przeszło dwóch lat obowiązuje model postępowania odwoławczego, w którym, gdy żadna ze wskazanych przyczyn nie zachodzi, sąd odwoławczy zobowiązany jest, w razie stwierdzenia uchybienia, dokonać zmiany zaskarżonego orzeczenia. Obowiązek orzekania reformatoryjnego przez sąd odwoławczy, w połączeniu z jego uprawnieniem do szerokiego postępowania dowodowego, determinuje merytoryczny, a nie wyłącznie kontrolny charakter postępowania. Oczekiwanym zachowaniem sądu odwoławczego nie jest już uchylenie zaskarżonego orzeczenia pod byle pretekstem, ale ponowienie lub uzupełnienie materiału dowodowego w zakresie, jaki jest niezbędny dla prawidłowego rozpoznania środka odwoławczego.

 

Teraz uwaga! Zmiana modelu postępowania odwoławczego oraz radykalne ograniczenie możliwości uchylania orzeczeń pierwszoinstancyjnych to realizacja postulatu usprawnienia i przyspieszenia postępowania. W modelu tym sąd odwoławczy sam usuwa ewentualne uchybienia popełnione przez sąd pierwszej instancji. W modelu rewizyjnym - funkcjonującym do 30 czerwca 2015r. - nawet stosunkowo drobne uchybienia niejednokrotnie prowadziły do ponownego rozpoznania sprawy w pierwszej instancji, co znacząco wydłużało czas trwania  procesu, gdy całość lub istotna część pracy wykonanej przez sąd pierwszej instancji musiała zostać powtórzona. Przekładało się to na konieczność ponownego prowadzenia długotrwałego postępowania pierwszoinstancyjnego, czym naruszało prawo stron do rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie.

 

Wprowadzenie niespełna rok później do Kodeksu postępowania karnego instytucji skargi na wyrok uchylający nie jest rozwiązaniem samoistnym, to konsekwencja zmiany modelu postępowania odwoławczego. Skarga ta, przy ograniczonym zakresie kognicji oraz uproszczonym trybie rozpoznania, przeciwdziałać ma bezpodstawnemu przedłużaniu postępowania poprzez uchylanie wyroku przy braku przewidzianych prawem przyczyn. Spełniać ma zatem funkcję prewencyjną i zabezpieczającą prawidłowy, sprawny bieg postępowania. Analogiczne rozwiązanie, choć w postaci zwykłego środka odwoławczego, funkcjonuje z powodzeniem w procedurze cywilnej.

 

Brak jest jakichkolwiek przekonujących argumentów, by w adwokackim postępowaniu dyscyplinarnym, podobnie jak w radcowskim, którego dotyczyła uchwała z 14 września, odmawiać odpowiedniego stosowania art. 437 §2 k.p.k. Sąd Najwyższy, po wnikliwym rozważeniu argumentów za i przeciw - konsekwentnie opowiedział się za odpowiednim stosowaniem w postępowaniu dyscyplinarnym także przepisów k.p.k. dotyczących skargi na wyrok uchylający. Jak wskazano w uzasadnieniu uchwały: „nie istnieją żadne podstawy do twierdzenia, że (…) przyczyny, które zdecydowały o wprowadzeniu do Kodeksu postępowania karnego skargi na wyrok sądu odwoławczego, dotyczą wyłącznie klasycznego procesu karnego, a nie są aktualne w postępowaniu dyscyplinarnym. W szczególności nie sposób twierdzić, że bezzasadne, pochopne uchylenia wyroków (orzeczeń) zdarzają się tylko sądom powszechnym, a sądy dyscyplinarne są od tego rodzaju błędów wolne. Podobnie, akcentowana przez ustawodawcę potrzeba wprowadzenia rozwiązań mających na celu przyspieszenie postępowania występuje tak w procesie karnym, jak i postępowaniu dyscyplinarnym. Postępowanie dyscyplinarne jest także rodzajem postępowania represyjnego, a w konsekwencji i na jego gruncie aktualne jest stwierdzenie, że "spóźniona sprawiedliwość jest zaprzeczeniem sprawiedliwości", a kara wymierzona po długim czasie od popełnienia przewinienia traci swój walor tak z perspektywy prewencji indywidualnej, jak i generalnej. Co więcej, mając na uwadze to, że terminy przedawnienia przewinień dyscyplinarnych są krótsze od terminów przedawnienia karalności przestępstw, potrzeba zapewnienia sprawnego postępowania zdaje się mieć tu jeszcze większe znaczenie niż na gruncie procesu karnego”.

 

Czy jakakolwiek głębsza myśl kryje się za tym, że instytucje procesowe usprawniające, przyspieszające postępowanie i zapobiegające bezzasadnym, pochopnym uchyleniom orzeczeń, w postępowaniach dyscyplinarnych spowodują skutek dokładnie odwrotny? Jeśli tak, nie została ona przedstawiona na wrześniowym posiedzeniu ani też później i pozostanie zapewne tajemnicą jej autorów. Może zatem problem faktycznie nie dotyczy adwokatury? Przyjrzyjmy się liczbom. Wyliczenia oparte są o dane ze sprawozdań kadencyjnych organów adwokatury. W latach 2010 - 2016 orzeczenia Wyższego Sądu Dyscyplinarnego uchylając orzeczenia sądów izbowych i przekazujące sprawy do ponownego rozpoznania w relacji do wszystkich orzeczeń drugoinstancyjnych stanowiły niemal 30% (odpowiednio 27,5% w kadencji 2010-2013 i 28,33% w kadencji 2013-2016). W latach 2010-2013 orzeczenia zmieniające stanowiły natomiast zaledwie 6,56% zaś w latach 2013-2016 - 12,5% ogółu orzeczeń. Pozostałe to orzeczenia utrzymujące w mocy orzeczenia sądów pierwszoinstancyjnych, umarzające postępowania dyscyplinarne bądź takie, których z uwagi na błędy metodologiczne sprawozdań nie da się zakwalifikować do żadnej z grup. W ilu ze spraw uchylonych doszło do przedawnienia karalności dyscyplinarnej, statystyki milczą. Nie ma problemu?

 

Lojalnie odnotować należy, że w walce z przewlekłością postępowań i przedawnieniami, osoby odpowiedzialne za stan adwokackich postępowań dyscyplinarnych nie ograniczyły się wyłącznie do krytyki rozstrzygnięcia Sądu Najwyższego. Na tym samym posiedzeniu Pan Prezes „poinformował, że opracował projekt karty sprawy, który przedłoży Prezydium NRA do akceptacji, prosząc NRA o podjęcie stosownej uchwały”. Jeszcze bardziej radykalne i już wdrożone rozwiązanie przedstawiła Pani Rzecznik. „Wydała zarządzenie, wedle którego na aktach dyscyplinarnych na czerwono zamieszczany będzie termin przedawnienia sprawy”.

 

Jeśli aż „na czerwono”, to zmienia postać rzeczy. Sugeruję jednak i na czerwono i wężykiem. 

O AUTORZE

Radosław Baszuk. Adwokat, obrońca w procesach karnych.

ZALOGUJ ADMIN |© RADEK BASZUK 2020